poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Rozdział 4

Za kilka dni miałam jechać na obóz. Jednak od wyjazdu z Emmą sporo się zmieniło. Trochę na lepsze i trochę na gorsze. Najbardziej dręczył mnie teraz problem z chłopakiem. Już nie szkoła. Ona wydawała się być teraz nieistotna. Wydawała się być najlepszym wyjściem z sytuacji. Tylko dzięki niej miałam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Oczywiście miałam nadal pewne obawy co do niej, ale wydawały się być teraz głupie i bezsensowne. A problemem był on. To on nie dawał mi teraz spokoju. Strasznie namieszał. Z jednej strony starał się. Jednak wiem, że stać go na więcej. I on też o tym wiedział. I to było najgorsze. A problem był z tym, że wolał kolegów ode mnie. Oczywiście nie chcę żeby myślał tylko o mnie czy coś. Co to to nie. Ale olewanie mnie za każdym razem dla kolegów jest przesadą. Za każdym razem kiedy byłam z Emmą i jej chłopakiem w centrum handlowym dzwoniłam do niego czy mógłby się dołączyć. I zawsze słyszałam to samo "Dzisiaj nie mogę, bo przyjechał do mnie kumpel, którego nie zobaczę przez rok". Ile do cholery można mieć tych kumpli, których się nie zobaczy przez rok?! A kiedy wreszcie się spotkaliśmy (z czym wiąże się kolejna zawiła historia) okazało się, że popsułam mu plany, bo miał się spotkać z kumplem. Tego "kumpla" akurat znałam i nienawidziłam. Spotkałam go pod tym sklepem pod którym spotykam go zawsze. Jest on niedaleko naszych domów i oboje często tam chodzimy. No ale to była normalka. Tylko, że mój "chłopak" nie chciał żeby on sobie poszedł. A miał okazję żeby mu o tym powiedzieć bo on sam to proponował. Ale skoro Jake tego nie zrobił to ja też mu tego nie powiem. Potem gadał sobie w najlepsze z Mikiem. Momentami kazał mi iść kilka metrów przed nimi, bo sobie szeptali coś do ucha. Kolejnym problemem było to, że pisaliśmy ze sobą na fb i nagle przestawał odpisywać. Wylogowywał się o koniec. Przerywał rozmowę. I tak wiele razy. Do końca wakacji miałam się z nim już nie spotkać. I to mnie dręczyło, bo nie miałam jak z nim zerwać. A nie zniżę się do robienia tego przez sms-a. Ale w środku mnie była gdzieś mała nadzieja, że się zmieni jak dam mu chyba z 5 szansę. Miałam nadzieję, że będziemy jak normalna para. I więcej nie będę bliska płaczu jak moja przyjaciółka jej chłopak będą się przytulać. Bo wtedy Jake był na basenie z kolegami dlatego znowu nie przyszedł. A ja patrzyłam na wszystkie zakochane pary i czułam się okropnie.
Miałam nadzieję, że w gimnazjum poznam kogoś fajnego i lepszego od Jaka. Ale gdyby tak nie było zostałabym sama. Znowu. A tego nie chciałam.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak wam się podoba ten rozdział? Pod poprzednim nie było żadnego komentarza, a szkoda ;c
Mam nadzieję, że pod tym pojawi się chociaż jeden :)
XOXO

środa, 24 lipca 2013

Rozdział 3 (część 2)

W końcu postanowiłyśmy, że...wejdziemy. Stanęłyśmy przed drzwiami i przez chwilę patrzyłyśmy na budynek. W końcu wyciągnęłam rękę, żeby nacisnąć klamkę. Niestety drzwi były zamknięte. Niespodziewanie usłyszałyśmy krzyk.
-Wynoście się stąd dzieciaki! Już!
Nie zastanawiałyśmy się długo. Od razu zaczęłyśmy biec. Słyszałam szybkie bicie serca i mój oddech. Wszystko inne zdawało się nie istnieć. Tylko ja biegnąca pomiędzy drzewami.

Następnego dnia rano dopakowałam kilka rzeczy i dopięłam torbę. Pozostało już tylko czekać na Emmę. 
W południe byłyśmy już na miejscu. Rozpakowałyśmy rzeczy i zjadłyśmy obiad. Potem postanowiłyśmy iść do sklepu. Niestety nie wiedziałyśmy do końca gdzie jest. No ale przejść się zawsze można. Droga prowadziła przez las, który wyglądał miejscami dość strasznie. Już miałyśmy zawracać, ale słyszałyśmy hałas z ulicy, która musiała być już blisko. No i miałyśmy rację. Szłyśmy jeszcze kawałek, ale droga się kończyła a sklepu nie znalazłyśmy. Po powrocie okazało się, że przeszłyśmy 4 km albo więcej. Na szczęście przestałam już myśleć o nowej szkole. Doszłam do wniosku, że nie może być aż tak źle. Na pewno z kimś się zaprzyjaźnimy!

Następnego dnia rano wstałyśmy o 8 i spałyśmy tylko 4 godziny. Ale nie byłyśmy zmęczone ani śpiące. Zjadłyśmy śniadanie i poszłyśmy na kolejne poszukiwanie sklepu. Tym razem udane. Okazało się, że szłyśmy po złej stronie torów. Zakupiłyśmy potrzebne rzeczy i wróciłyśmy do domku. Do babci Emmy przyszedł pan Wojcieszek (bo tak na niego mówiła) żeby posprzątać ogród. Potem przez dobrą godzinę śmiałyśmy się z przezwiska "Wojcieszek". I wtedy już zupełnie o wszystkim zapomniałam. Niczego się wtedy nie obawiałam, wszystko zdawało się być w porządku.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jejku! Nawet nie wiecie jak miło mnie zaskoczyliście komentarzami pod ostatnim postem. Myślałam, że będzie ich o wiele mniej. 
Wiem, że ten rozdział jest trochę nudny ale nie miałam za bardzo pomysłu. Chcę jeszcze powiedzieć, że nie będę pisała prawdopodobnie do końca wakacji!
XOXO

wtorek, 16 lipca 2013

Rozdział 3 (część 1)

Tego dnia obudziły mnie promienie słońce. Po chwili zrozumiałam, że to wszystko mi się śniło. Nie było żadnego człowieka, anie szpitala. A mój chłopa nadal nie wrócił do miasta. Wiem, że to może być dziwne, ale ucieszyło mnie to. Byłam naprawdę szczęśliwa, że jest tak a nie gorzej tak jak we śnie. Na szczęście. Nie wyobrażam sobie żeby było inaczej.
Zeszłam na dół do kuchni, zrobiłam sobie tosty i usiadłam przy stole. Zaczęłam jeść, kiedy zadzwonił telefon. To byłam Emma. Szybko wzięłam telefon do ręki i odebrałam. Pogadałyśmy i chwilę. Szybko dokończyłam śniadanie.
-Mamo wychodzę z Emmą!-krzyknęłam.
-Dobrze, ale wróć przed obiadem.
Szybko wcisnęłam na nogi conversy i wybiegłam z domu. Emmę spotkałam przy zakręcie.
-Czemu chciałaś się ze mną tak szybko spotkać?-spytałam.
-Chodź opowiem ci wszystko po drodze.
-Ok.
Okazało się, że miała mało czasu, a chciała żebyśmy poszły do nawiedzonego domu, który stoi za parkiem. Uznałam, że to dobry pomysł, bo już dawno chciałyśmy tam iść. 
Po 15 minutach byłyśmy na miejscu. Trochę się wahałyśmy  czy wejść, czy też nie. W końcu postanowiłyśmy, że...
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że taki króciutki, ale nie miałam weny na pisanie, nie chciałam was zostawiać z poprzednim rozdziałem, bo jutro wyjeżdżam. 
Podobało się??? Piszcie czy chcecie dalsze rozdziały ;)
XOXO

poniedziałek, 15 lipca 2013

Rozdział 2

Do wyjazdu z Emmą zostały tylko 2 dni. Na szczęście już była w domu, czyli zaledwie jedną uliczkę dalej
niż mój. Dlatego dzisiaj się spotkałyśmy. Opowiedziałam jej o tym czego się boję, ale ona uznała to za niemożliwe. Stwierdziła, że na pewno będzie dobrze, że poznamy kogoś fajnego. Sama już nie wiedziałam co o tym myśleć. Może powinnam sobie dać z tym na razie spokój? Tak to chyba najlepsze wyjście. Przecież potem będę się śmiała sama z siebie, że wierzyłam w to wszystko!
Zeszłam na dół do kuchni żeby zrobić sobie coś do jedzenia. Ale chwila! Przecież byłam sama i nikogo nie powinno być w domu!Rodzice wyjechali. To kto stał przy oknie? Kto był tym człowiekiem w czarnym stroju?! Myślałam, że za chwilę zemdleję, że zacznę wrzeszczeć ze strachu. Ale to by było głupie. Ten człowiek zobaczyłby mnie i nie wiadomo jak to by się skończyło! Wolałam nie ryzykować. Wróciłam do siebie i cała sparaliżowana ze strachu usiadałam na łóżku. Co miałam zrobić? Nie zadzwonię na policję powiedzieć że ktoś jest u mnie w domu i patrzy się przez okno! Nikt by w to nie uwierzył. A poza tym ten człowiek pewnie zniknął by do tego czasu i było by na mnie, że dzwonię do nich bez powodu. A z tego co wiedziałam takie rzeczy były karalne.
Postanowiłam przyjrzeć mu się z bliska. Podeszłam bliżej, ale wciąż byłam kilka metrów dalej od niego.
-Kim pan jest?!- krzyknęłam przerażona.
Mężczyzna kiedy mnie zobaczył wydawał się być wystraszony. Puścił się do ucieczki (jak się okazało drzwi wejściowe były otwarte). Odruchowo rzucił się na mnie. Upadłam na podłogę. Chyba uderzyłam głową o coś co stało na panelach, bo przeszył mnie straszny ból. Poczułam jeszcze tylko, jak z całej siły ktoś uderza mnie w twarz i kopie. Potem zapadła ciemność. Miałam wrażenie, że spadam w dół tunelu, że już nigdy z niego się nie wydostanę.
Niespodziewanie zobaczyłam niewielkie światełko. Czy to oznaczało mój koniec? Czy jeśli będę bliżej niego, to umrę? W mojej głowie plątały się setki albo tysiące myśli. Nagle zbliżyłam się do światełka i zobaczyłam całe moje życie. Podobno widzi się takie rzeczy kiedy się umiera. Byłam przerażona. Nie chciałam umierać!
Wtedy usłyszałam głos. Nie wiedziałam do kogo należał ani co ten ktoś mówił. Po prostu go słyszałam. Może jednak będę żyła? Moje oczy powoli się otworzyły. Dopiero po chwili zorientowałam się, że jestem w szpitalu. Obok mnie stał lekarz, Emma i Jake (mój chłopak). Oboje mieli przerażone twarze. Jednak gdy zobaczyli, że się obudziłam naraz zaczęli się przekrzykiwać i nic nie mogłam zrozumieć. Na szczęście zrozumieli to po chwili.
-Co się stało dlaczego tu jestem?-spytałam.
-Mieliśmy nadzieję, że ty nam to powiesz.- odezwał się Jake- Wróciłem wcześniej i chciałem zrobić ci niespodziankę. Zadzwoniłem, ale nikt nie otworzył. Dlatego wszedłem sam i zobaczyłem, że leżysz nieprzytomna na podłodze. Byłaś cała posiniaczona, a z rany na głowie lała się krew. Bardzo się wystraszyłem i zadzwoniłem na pogotowie, a potem do Emmy. Leżysz tu tak od kilku godzin. Pamiętasz co się stało?
-Tak, chyba tak.- opowiedziałam całą historię.
-Dobrze w takim razie musimy powiadomić policję. Chcę ci jeszcze wytłumaczyć kilka rzeczy. Masz złamaną rękę. Niestety będziemy musieli ją operować, ponieważ jest to poważne złamanie. Na twoim czole jest też dosyć spora rana, ale nie jest ona tak poważna.
Kiedy lekarz wypowiedział słowo ,,operować" zamarłam. Jak to operować?! Nie wystarczy po prostu założyć gipsu? Nie wiedziałam już co mam o tym wszystkim  myśleć.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Chcę wam jeszcze podziękować za komentarze pod poprzednimi postami. Nie spodziewałam się, że ktoś to będzie czytał. Ale muszę przyznać, że jestem mile zaskoczona :D
Podobało wam się?? Chcecie kolejny rozdział??
XOXO

sobota, 13 lipca 2013

Rozdział 1

To był początek wakacji. Niedługo miałam jechać z moją najlepszą przyjaciółką do jej babci na działkę. Do tego zostało mi już tylko kilka dni. Emma, bo tak miała na imię, wracała do domu już jutro. Nie było jej ponad tydzień, ponieważ pojechała odwiedzić koleżankę z obozu, której nie widziała rok. Podczas jej nie obecności większość czasu się nudziłam. Normalnie o tej porze gadałam z chłopakiem na fejsie, ale i on dzisiaj wyjechał i nie miał dostępu do internetu. W wolnych chwilach dużo myślałam o tym co będzie po wakacjach. Już nie wrócę do starej szkoły. Pójdę do gimnazjum, a tam prawie wszystko wydaje się być inne. Wszyscy będą starsi i bardziej poważni. Nie będą z nami żartować podczas przerw, a nauczyciele wydają się być surowsi. Najbardziej będzie mi brakowało lekcji muzyki i angielskiego. No i oczywiście mojej klasy po mimo tego, że nie ze wszystkimi najlepiej się układało. Ale przyzwyczaiłam się do tego. A w innej szkole nowa klasa, nowi ludzie, inni nauczyciele, inne sale. Wszystko inne i nieznajome. A co jeśli z nikim się nie zaprzyjaźnię? Co wtedy? Na szczęście będę miała jeszcze Emmę. Będziemy razem w klasie. Jednak od dłuższego czasu mam wrażenie, że ona się tego nie boi, że cieszy ją nowa szkoła. Po mnie też nie było widać tego strachu. Przynajmniej takie odnosiłam wrażenie. Na szczęście miałam przed sobą całe wakacje. Mimo to był jeden powód dla którego chciałam żeby się skończyły. A jaki to powód? Mój chłopak. Nie zobaczymy się całe wakacje. I to był drugi smutny temat, o którym nie przestawałam myśleć. Miałam wrażenie, że cały mój świat się zmienia. Wiedziałam, że historii nie będzie nas już uczyła śmieszna i mało kumata nauczycielka. Wiedziałam, że więcej nie będę się śmiała z odpowiedzi pani od matmy i religii na żarty chłopaków. Wiedziałam, że ci sami chłopcy już nigdy nie będą się wygłupiać na lekcjach polskiego, a pani od tego przedmiotu już nigdy nie będzie się śmiesznie na nas złościć, już nigdy nie będzie nam robiła śmiesznie dużo kartkówek i sprawdzianów i to tylko po to żeby nas przygotować do egzaminu najlepiej jak potrafi (czyli tak, że 90% klasy miało maksymalną ilość punktów z części polonistycznej). Już nigdy. Never Ever. I to było najgorsze. Będzie mi brakować wszystkiego, naprawdę wszystkiego. Nawet tego co wydawało się być wtedy okropne, nawet za tym będę tęsknić, bo nie wyobrażam sobie szkoły innej niż ta. Wiedziałam, że już nigdy nie spotkam mojego młodszego brata na korytarzu. Nie chciałam już o tym myśleć, ale nie mogłam też przestać. I to było najgorsze. Jednak musiałam sobie jakoś poradzić. Miałam nadzieję, że jeśli wyjadę zapomnę choć na chwilę o całej tej sytuacji. A do tej pory żeby było lepiej czytałam książki. Dużo książek. Jednak czasami nawet tam pewne osoby lub sytuacje przypominały mi osoby z klasy, których mogę już nigdy nie zobaczyć! Ale książki były najlepszym rozwiązaniem. Kochałam je czytać. Dzięki nim mogłam się przenieść do zupełnie innego świata niż mój. Tamten był ciekawszy, było w nim więcej przygód, a jeśli działo się coś nie tak kończyło się dobrze. Czemu mój świat taki nie był? Czemu?
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiem, że miałam zacząć pisać później, ale doszłam do wniosku, że jeśli zacznę pisać teraz będzie lepiej. A i tak będą teraz spore przerwy w pisaniu, więc na jedno wyjdzie :D
Chcę się jeszcze spytać czy się wam podobało? To mój pierwszy taki blog i nie wiem czego chcecie najwięcej w moich opowiadaniach?
Piszcie co sądzicie o tym w komentarzach, bo to dla mnie naprawdę ważne. Mimo tego co pisałam wczoraj miło by było mieć kilka stałych czytelników :))

piątek, 12 lipca 2013

Początek!

Hej!
W pierwszym poście chcę wam co nie co opowiedzieć o tym co będę pisać na tym blogu. No więc będę tu pisać swojego rodzaju opowiadanie. Szczerze wątpię w to, że ktoś to będzie czytał ale co z tego. Piszę to też dla siebie, a nie po to żeby czytało to dużo osób. Jednak mam nadzieję, że znajdzie się kilka czytelników. Zacznę tu pisać po wakacjach czyli we we wrześniu lub pod koniec sierpnia. Historia będzie się opierała na moim życiu z tym, że będzie tu duuuuużooo fantazji! Ale prawdy trochę też :D
Mam nadzieję, że zajrzycie tu jeszcze kiedyś :*
XOXO, Taylor